Donia
Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Iława
|
Wysłany: Nie 12:42, 27 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
1.
Głównym sposobem zapobiegania wielu chorobom wywoływanym przez wirusy i bakterie są regularne szczepienia.
Nawet koty które nigdy nie wychodzą na dwór mogą zachorować gdyż wiele czynników chorobotwórczych może być przenoszonych przez owady, kurz, lub wręcz na butach domowników. Kot może się zarazić podczas wybiegnięcia na korytarz, podczas wizyty u lekarza. Żaden kot nie jest bezpieczny jeśli chodzi o choroby wirusowe.
Szczepionki nie są tanie (jest to względne, kosztują 30-45 zł za dawkę na jednego kota), jednak bez porównania mniej obciążają finansowo właściciela, niż leczenie.
Ważne jest by w momencie szczepienia zwierzę było w maksymalnie doskonałej kondycji. Dwa tygodnie wcześniej powinno zostać po raz drugi odrobaczone (niedopuszczalne jest szczepienie i odrobaczanie jednego dnia!), w dniu badania lekarz je obejrzy i oceni stan zdrowia.
Jeśli trafiamy do danego lekarza po raz pierwszy a ten bez słowa bierze się za szczepienie, bez wcześniejszego obejrzenia zwierzęcia czy choćby wywiadu - to najlepiej będzie jeśli mu podziękujemy. I wyjdziemy. Lekarz ma obowiązek zbadać zwierzę przed szczepieniem.
Przy najmniejszych wątpliwościach należy moment szczepienia odwlec o kilka dni. Szczepienie kota chorego, osłabionego - w najlepszym razie spowoduje że szczepionka nie zadziała. W najgorszym - może wywołać poważną chorobę lub bardzo pogorszyć stan kota.
Nawet mając taką możliwość - nigdy nie należy szczepić kota "na własną rękę", samemu. Czasem po podaniu szczepionki może wystąpić wstrząs anafilaktyczny.
Łatwy do opanowania przez lekarza, nie mając odpowiednich leków - nie będziemy w stanie pomóc kotu. A pomoc musi nadejść od razu, nie będzie czasu na wezwanie lekarza do domu. Również z tego powodu - po szczepieniu nie należy od razy wychodzić z lecznicy. Należy ok. 20 minut posiedzieć w poczekalni - na wszelki wypadek. Jeśli ma się dziać coś niedobrego - to zacznie się to wkrótce po szczepieniu.
Pierwsze szczepienie powinno nastąpić po ukończeniu przez kociaka 2 miesiąca życia. Zabieg powtarzamy po 3 - 4 tygodniach. Jeśli trafi do nas kot który ma więcej niż 4 miesiące - wystarczy jeśli zaszczepimy go jeden raz - a czynność powtórzymy po roku.
Powtarzanie zabiegu u kociąt jest spowodowane tym że w ich krwi krążą jeszcze przeciwciała matki, przekazane młodym z jej mlekiem. W momencie gdy zaczną zanikać a kocię będzie przechodziło już na swój własny układ odpornościowy - konieczne będzie powtórzenie szczepienia - żeby tym razem to on wytworzył - juz długotrwałą - odporność.
Istnieje wiele rodzajów szczepionek. Jednoskładnikowe, wieloskładnikowe.
Które wybrać?
Wydawałoby się że wieloskładnikowe są najlepsze, uodporniają na 5-6 chorób, wymagają tylko jednego zabiegu - kosztują znacznie taniej niż zaszczepienie kota kilkoma jednoskładnikowymi - tym bardziej ze obecnie coraz trudniej kupić szczepionki jednoskładnikowe.
Niestety - nie są pozbawione wad i to bardzo poważnych.
Podanie kotu za jednym razem - szczególnie gdy jest to mały kociak - takiej ilości patogenów (nawet martwych lub osłabionych) może spowodować że kot albo nie będzie w stanie wytworzyć na nie prawidłowej odporności albo się po szczepionce pochoruje. Czyli szczepienie albo minie się z celem albo - co gorsza - zaszkodzi. Oczywiście - może tez doskonale spełnić swoje zadanie - ale istnieje duża szansa na to że nie zda egzaminu.
Istnieje 6 chorób na które obecnie szczepi się koty:
- panleukopenia
- katar koci (kilka wirusów go powodujących)
- FeLV
- chlamydioza
- wścieklizna
- FIP (istnieje na tą chorobę szczepionka, ale jeszcze nie do końca zbadana i przetestowana. Na dodatek stwierdzono ze u sporej części kotów ZWIĘKSZA ona podatność na zachorowanie)
Choroby te są mniej lub bardziej groźne czy prawdopodobne.
Nie ma wątpliwości że najbardziej groźną i realną jest panleukopenia. Niezwykle zakaźna, można ją przynieść do domu na butach, w przypadku malutkich kociąt śmiertelność sięga często 100 %, w przypadku kotów dorosłych jest to choroba również bardzo poważna i niebezpieczna. Szczepić trzeba na pewno - jak najwcześniej się da.
Katar koci - choroba (a właściwie kilka, bo na przypadłość zwaną kocim katarem składa się kilka infekcji wywoływanych różnymi zarazkami) często spotykana, na szczęście nie aż tak śmiertelna - choć na pewno nie mało groźna. Pozostawia po sobie często powikłania - na resztę życia kota. Niestety, szczepienie na nią nie daje za wielkiej odporności - jednak wszystkie szczepionki poza tymi na ściekliznę i jedną na FeLV mają ją w swoim składzie - więc szczepiąc kota na panleukopenię automatycznie szczepi się na katar koci.
W przypadku małych kociaków nie wychodzących z domu szczepienie ich na wściekliznę czy FeLV jest dosyć kontrowersyjne.
Podobnie na chlamydiozę - która stosunkowo rzadko występuje samodzielnie - najczęściej jako powikłanie kataru kociego. Jeśli kociak nawet zachoruje na katar a właściciel o niego dba - to do powikłań tego typu raczej nie dojdzie. Zresztą szczepionka na chlamydie daje tylko częściową odporność a powikłania po tej szczepionce zdarzają się często.
Osobiście uważam że małe kociaki należy szczepić na panleukopenię i katar koci. Tak żeby kociak był zabezpieczony przed najgroźniejszymi dla niego i najbardziej realnymi chorobami. Dzięki temu ma szansę wytworzyć na nie maksymalną możliwą odporność, nie rozdrabniać ją na choroby z którymi raczej nie ma szansy się zetknąć.
Pozostałe szczepienia można wprowadzić już u dorosłego kota - jeśli istnieje taka potrzeba. Jeśli kot jest wychodzący - to konieczne jest zaszczepienie go na wściekliznę i FeLV przed momentem kiedy zacznie samodzielnie wychodzić na dwór.
Jeśli kot ma nie wychodzić i nie będzie miał szans na kontakt np. z chorym na wściekliznę nietoperzem (a więc pozabezpieczane są balkony, okna) - to trzeba się zastanowić czy jest sens szczepienia na tą chorobę. Nie mówię że nie ma (bywają sytuacje gdy kot będzie np. podróżował dużo pociągiem lub będzie miał częsty kontakt z wieloma ludźmi - wtedy dla świętego spokoju lepiej go zaszczepić na wściekliznę, zaoszczędzi to kłopotów gdyby doszło do pogryzienia kogoś) - ale to trzeba rozważyć. Podobnie jest ze szczepieniem na FeLV.
No i zasadą jest że im mniej patogenów w jednej szczepionce - tym lepiej. Ideałem byłoby szczepienie kota "na raty". Za jednym razem powiedzmy - trzy choroby. Za miesiąc doszczepienie na np. FeLV. Za kolejny miesiąc - wścieklizna.
Coraz częściej się mówi ija się właśnie tego trzymam, że nie ma konieczności szczepienia kota co roku. Wystarczy zaszczepić kota jako kociaka, potem po roku a następnie - co trzy lata.
Odporność utrzymuje się przez cały ten czas i zbyt częste szczepienie jej wcale nie zwiększa a tylko obciąża organizm (w przypadku szczepionki na białaczkę i wściekliznę istnieje dodatkowo ryzyko rozwinięcia się w miejscu szczepienia bardzo poważnego i złośliwego nowotworu - mięsaka. Szacuje się ze co 10.000 szczepienie pozostawia po sobie to powikłanie... Dlatego sugerowanym miejscem podania tej szczepionki jest tylna łapa - żeby w razie pojawienia się guza - można było ją amputować. Samo wycięcie bardzo rzadko daje wyleczenie, bardzo szybko pojawiają się wznowy).
Ale tę sprawę należy omówić z lekarzem. Dużo zależy od samego kota - jaką ma odporność, w jakich warunkach mieszka. Kot starszy, wychodzący i chorowity musi być szczepiony częściej niż młody, silny i domowy.
W ciągu doby po szczepieniu kot może źle się czuć. Może być ospały, nie chcieć jeść, mieć podwyższoną temperaturę. To normalne.
Jego organizm walczy z całych sił - on nie wie że to martwe wirusy krążą w jego krwi. A im więcej ich rodzajów było w szczepionce - tym reakcja poszczepienna może być silniejsza.
Kotu trzeba zapewnić ciepło, nie niepokoić, nie karmić ani nie poić na siłę.
Niech sobie prześpi ten trudny czas. Dopiero jeśli trwa on dłużej niż dobę lub stan kota stale się pogarsza i nie można go porównać z lekką infekcją - koniecznie należy skontaktować się z lekarzem i to w trybie pilnym.
Z tego też powodu dobrze mieć przygotowane pod ręką namiary na lekarza któremu ufamy i mieć pewność że będzie w ciągu doby dostepny. Dobrze też jest nie szczepić kota np. w sobotę - chyba że będziemy mieli możliwość skorzystania w razie potrzeby z pomocy lekarskiej w niedziele.
Równie ważne jak szczepienia, jeśli nie znacznie ważniejsze - w zapobieganiu wystąpienia chorób zakaźnych jest dbanie o właściwą odporność kota.
Najlepsza szczepionka niewiele da jeśli kot jest źle żywiony, żyje w stresie, ma bardzo niską odporność, jest silnie zarobaczony.
Tak naprawdę główną bronią organizmu w walce z chorobami zakaźnymi jest własny układ odpornościowy kota.
Dbać można o niego na wiele sposobów. Przede wszystkim - dieta. Bardzo ważne jest żeby była urozmaicona, wartościowa, dostosowana do potrzeb. Regularne (nie za częste jeśli nie ma takiej potrzeby) odrobaczania to także pomaganie układowi odpornościowemu.
Życie zupełnie bezstresowe wcale nie jest tym co kotu jest do życia potrzebne, pewna ilość emocji jest bardzo wskazana, ale należy pamiętać że permamentny stres bardzo osłabia układ odpornościowy. Jeśli kot żle znosi obcych w domu a my będziemy stale zapraszać tłumy gości - to bardzo na tym ucierpi odporność kota.
Koty domowe, nie wychodzące, maja duże kłopoty z dbaniem o prawidłową florę bakteryjna układu pokarmowego - szczególnie gdy dostają wyłącznie gotową karmę lub pożywienie gotowane. Koty wolnożyjące na bieżąco ją sobie uzupełniają zjadając zdobycz wraz z jej zawartością jelit - koty które nie poluja nie mają takiej mozliwości. Dlatego co jakiś czas dobrze jest im podawać probiotyk - najlepiej przeznaczony dla kotów - np. Biogen KT.
To poza dbaniem o układ pokarmowy - jest także bardzo znaczącym dbaniem o odporność kota i jego kondycję.
Jeśli mowa o dbaniu o odporność kota - nie można zapomnieć o zapewnieniu kotu właściwej ilości ruchu, o dbaniu o właściwą wagę oraz o hartowaniu - czyli, o ile to możliwe, udostepnieniu kotu dostepu do zabezpieczonego balkonu o każdej porze roku i pogodzie - jesli tylko kot zechce wychodzić.
Życie wyłącznie w mieszkaniu bardzo wydelikaca układ odpornościowy kota. Nie da sie tego uniknąć, wiele kotów nie wychodzących ma tak niski poziom białych krwinek że u kota wychodzącego byłoby to uznane jako objaw ciężkiej choroby układu odpornościowego a u kota domowego jest to po prostu wynik tego że zwierzę nie ma kontaktu z nowymi mikroorganizmami z którymi musi walczyć.
Możliwość hartowania na balkonie czy podczas spacerów jest rzeczą nie do przecenienia. Kontakt ze słońcem, wiatrem, chłodem oraz z mikroorganizmami których nie ma w mieszkaniu - to coś czego nie da żadna szczepionka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|